Piekło

 

Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy wchodzicie.

pieklo1Taki napis znajdował się na bramie Piekła w Boskiej komedii. Przerażający, bo nadzieja jest tym, co często trzyma ludzi przy życiu. A gdzie nadzieja, tam i Bóg. A gdzie nie ma Boga, tam nie ma nadziei. Koło się zamyka, drzwi się zatrzasnęły, witamy w piekle…

Piekło to tęsknota za Bogiem, dla nas, żyjących w dniu dzisiejszych, zabieganych po ostatnie sekundy dnia, może nie ma to wymiaru tragedii. Jest to coś, nad czym się nie zastanawiamy, być może wydaje nam się, że to nie taki znowu straszny świat to piekło, w końcu na co dzień jakoś nie rozczulamy się tak nad tym Bożym Jestestwem, więc jak może Go nam brakować… Tylko że pomiędzy wydaje nam się a jest – istnieje cieniutka linia sensu. Ta rzeczywistość bez obecności Boga nabiera znaczenia nieodwracalnej tragedii. Nieodwracalnej tragedii!

Wyobraźmy sobie naszą ukochaną osobę. Może to być dziecko, mąż, żona, mama, siostra… Nieważne kto to jest, ważne jak głębokie więzi nas z tym kimś łączą. Na potrzeby tego postu przyjmijmy, że jest to relacja matka-dziecko.

A więc: jest piękny dzień, idziesz ze swoim dzieckiem na spacer. Śmiejecie się, żartujecie, przeskakujecie linie łączące rozgrzane betonowe płyty na chodniku. Są wakacje, jesteście szczęśliwi… Po drugiej stronie ulicy jest budka z wypasionymi lodami. Takie mega lodziachy z gorącą polewą czekoladową, owocami, bakaliami, w podwójnym wafelku. Niebo w gębie.  Ależ przeżycie. Twoje dziecko nie może się doczekać, podskakuje podekscytowane, ty na chwilę puszczasz jego rękę, bo musisz wyciągnąć telefon, by zadzwonić do męża. Nie zauważacie rozpędzonego samochodu. I nagle w jednej sekundzie świat staje w miejscu. Twoje życie traci sens. Telefon wypada ci z dłoni, klękasz przy martwym dziecku, a czarna rozpacz kąsa twoje serce. Cierpisz tak bardzo, że pragniesz śmierci. Swojej śmierci, byle nie czuć tego strasznego bólu i tej obezwładniającej tęsknoty. Serce pękło ci na pół. Nie ma twojego ukochanego dziecka! NIE MA TWOJEGO UKOCHANEGO DZIECKA! Słońce zgasło, ludzie zniknęli, jesteś tylko ty – kobieta klęcząca we krwi swojego dziecka i krzycząca z bólu.Jesteś sama, nic dla ciebie nie istnieje, bo najważniejsza wartość, największa miłość, największa radość odeszła na zawsze.

Jakby tego było mało, wokół ciebie pojawiają się demony. Złośliwe podłe istoty, które kpią z twojego bólu, wskakują w krew twojego dziecka i beszczeszczą jego ciało, a ty nic nie możesz zrobić!

I to jeszcze nie wszystko, z samochodu wysiada morderca twojego dziecka – sam szatan. Z dumą pokazuje diabłom, co zrobił. Rzęsiste brawa kaleczą twój słuch, słowa uznania dla jego czynu szarpią tobą jak mdłości. Wszyscy się radują, swiętują śmierć twojego dziecka, cieszą się z twojego bólu.

I tak już na zawsze. Bez chwili wytchnienia, tutaj czas nie zagoi ran. Stopklatka, zatrzymane w kadrze po wieki wieków. Jesteś jak zastygła figura z czującym sercem. Ta męka, to cierpienie, ta świadomość, że ty sama puściłaś rękę swego dziecka!

Nikt nie przyjdzie, by położyć ci dłoń na ramieniu i pocieszyć cię. Nikt nie zapłacze wraz z tobą. Miałaś czas, by pilnować dziecka, miałaś czas, by myśleć o przyszłości.

Dobrze sobie to wyobraź, ze szczegółami, by nigdy, przenigdy, piekło nie stało się twoim domem. Jesteś w tej lodyuprzywilejowanej strefie, że żyjesz i możesz mocniej chwycić Boga za rękę. I nie puszczać się Go już nigdy.

A w chwili, gdy Twoje życie dobiegnie końca, On przyjdzie, obejmie Cię i powie: chodź, moja córko, przygotowałem dla ciebie najwspanialsze lody świata. Sam zbierałem owoce, by je upiększyć, sam podgrzewałem czekoladę, by polewa była wyśmienita i sam w nocy piekłem kruchutkie wafelki, by mieć w czym Ci je podać. Cieszę się, że zjemy je razem.

1 Comment

  1. Gabriela

    Mam ciary, gardło mi ściska

    Reply

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *