Czy byłeś tam?

„Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!” (Łk 19, 28-40)

Czy kiedykolwiek płakałeś nad sobą? Nie chodzi mi tu o łzy płynące z użalania się nad twoim losem, ale o łzy płynące z prawdziwego żalu. Żalu za grzechy. Czy szczerze płakałeś z tego powodu, że jesteś… grzeszny?

Na pewno nigdy nie stanąłbyś w gronie osób krzyczących: „ukrzyżuj!” I to przeświadczenie sprawia, że patrzysz z „bezpiecznej perspektywy” na mękę Chrystusa. Z perspektywy osoby, której tam wtedy nie było… Z perspektywy osoby stojącej pomiędzy cudzymi grzechami a Chrystusowym miłosierdziem.
Czy jednak na pewno cię tam nie było?

Przecież Jezus płakał nad twoimi grzechami, a więc byłeś równie blisko jak ci, którzy Go katowali, wyszydzali i ukrzyżowali. Nie brałeś aktywnego udziału w męce, ale czy na pewno nigdy Chrystusa nie uderzyłeś? Nie ośmieszyłeś? Nie zdradziłeś? „Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich – mnieście uczynili”. Jezus płakał nad tobą, córki jerozolimskie płakały nad tobą, a ty? Kiedy wreszcie pierwsza prawdziwa łza spłynie po twoim policzku? Kiedy zrozumiesz, że pośrednio – poprzez swoje zapiekłe trwanie w duchowej ślepocie – wciąż w tej męce bierzesz udział? AKTYWNY!

Byłeś przy śmierci Chrystusa dwa tysiące lat temu i jesteś przy Nim dziś. I jako jeden z Jego uczniów możesz pójść drogą Judasza lub Piotra… Droga Piotra prowadzi przez świadomość własnego grzechu do żalu i pokuty. Prosto do Chrystusa. Droga Judasza wiesz dokąd prowadzi, lecz chyba nie chcesz nią iść?