Wiara według potrzeb

wiarawedlugpotrzeb„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”.
A tymczasem jak kochamy?
Sercem? Przecież ono jest tak obolałe od zranień, że boimy się wpuszczać tam kogokolwiek, nawet Boga.
Umysłem? Przecież on jest tak skupiony na naszych ranach i analizowaniu najlepszych strategii zachowawczych, że nie ma w nim miejsca na ufność i zawierzenie się woli Bożej.
Duszą? Przecież notorycznie ją odsuwamy od teraźniejszości, bo potrzebna nam będzie „jedynie” do zbawienia w przyszłości. Wyznajemy zasadę, że żyjemy TERAZ, więc pozwalamy, by nasze serce i umysł zamiast pracować nad naszą wiecznością, skupiały się jedynie na dzisiejszych zachciankach, potrzebach czy lękach. Całkowicie odsuwamy od siebie świadomość, że nasze dzisiaj jest częścią jutra i że nasze wybory przynoszą takie a nie inne konsekwencje.
Ignorujemy fakt, że nasze serce, dusza i umysł są integralną całością i jeżeli tak jej nie traktujemy, następuje rozłam. Stajemy się wewnętrznie skłóceni i rozdzieleni – dusza pragnie świętości, nasze serce i nasz umysł – wygodnej doczesności. Jedynie Bóg może zrobić z tym porządek. Jedynie On może z naszego chaosu wyciągnąć jedność. Tylko kto Go do nas zaprosi? Nasze serce? Umysł? Dusza? Jeżeli dusza, to czy serce i rozum nie zatrzasną przed Bogiem drzwi? Jeżeli serce i dusza, to czy rozum nie obróci tej gościnności wniwecz?
„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”. Przestańmy więc dopasowywać naszą wiarę do naszych potrzeb i możliwości. Niech to nasza niezłomna wiara daje nam odpowiedź na nasze potrzeby i możliwości.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *