Duch święty – tak często przez nas bagatelizowany, pomijany, nierozumiany…
A tymczasem nie dość, że jest On ściśle zjednoczony z Bogiem, to w dodatku został przez Niego wybitnie wyróżniony. To Duch Święty nawiedził Maryję, to Ducha Świętego Jezus posyła nam na Pocieszyciela, i to grzech przeciw Duchowi Świętemu nie będzie nam nigdy wybaczony. Skoro Bóg tak poważnie traktuje tę część swojej Osoby, to dlaczego my ją tak butnie lekceważymy? Już samo takie działanie jest obrazą Boga. Wielką obrazą, bo stawiamy się wtedy ponad Niego
i zakładamy, że to NASZE myślenie jest tutaj istotniejsze, że wiemy lepiej, że my decydujemy o ważności Ducha Świętego. Nie zdajemy sobie sprawy, że kto grzeszy przeciw Duchowi Świętemu, ten zabija Boga w swoim sercu, krzyżuje Go, morduje, opluwa i wyśmiewa się z Niego. Łatwo grzeszyć ze świadomością, że Bóg jest na tyle miłosierny, że nam przecież wszystko wybaczy, więc hulaj dusza, piekła nie ma. Wygodnie jest trwać w grzechu z przeświadczeniem, że kiedyś tam, przed śmiercią, się człowiek wyspowiada, a teraz jeszcze poużywa. Tak komfortowo jest zbywać napomnienia do poprawy jednym zdaniem: Ja wierzę w Boga Miłosiernego, a nie drobiazgowego. I z drugiej strony – to bezrozumne zapewnianie, że nagrzeszyliśmy już tyle, że nie ma dla nas nadziei…To zatracanie się w naszej doczesności, uświęcanie przyjemności dnia codziennego, robienie z niej bożka, może się okazać niezwykle zgubne! Ponieważ przyzwyczajamy się do tego samozadowolenia i TRWAMY w grzechach ciężkich bez żadnej refleksji, bez poczucia winy. Pogrążamy się w nich i toniemy. Grzech przeciw Duchowi Świętemu jest ściśle związany z brakiem miłości do Boga i z absolutną wiarą w potęgę swojego JA. Stajemy się pyszni i zatwardziali… Prawda jest taka, że grzechu przeciw Duchowi Świętemu powinniśmy bać się najbardziej na świecie
i wystrzegać ze wszystkich sił. Uciekać przed samą pokusą popełnienia go. Obawiać się bardziej niż własnej choroby, bankructwa, utraty pracy, czy śmierci najbliższych. Dlaczego? Ponieważ nasze cierpienie, problemy finansowe kiedyś się skończą – być może jeszcze i na tym świecie – i są cudownie przemijalne. Również śmierć męża, dziecka, rodzica jest tymczasowa, ponieważ oni zmartwychwstaną. Natomiast grzech przeciw Duchowi Świętemu jest NIEODWRACALNĄ śmiercią naszej duszy i będzie trwać wiecznie. WIECZNIE!
A tymczasem nie dość, że jest On ściśle zjednoczony z Bogiem, to w dodatku został przez Niego wybitnie wyróżniony. To Duch Święty nawiedził Maryję, to Ducha Świętego Jezus posyła nam na Pocieszyciela, i to grzech przeciw Duchowi Świętemu nie będzie nam nigdy wybaczony. Skoro Bóg tak poważnie traktuje tę część swojej Osoby, to dlaczego my ją tak butnie lekceważymy? Już samo takie działanie jest obrazą Boga. Wielką obrazą, bo stawiamy się wtedy ponad Niego
i zakładamy, że to NASZE myślenie jest tutaj istotniejsze, że wiemy lepiej, że my decydujemy o ważności Ducha Świętego. Nie zdajemy sobie sprawy, że kto grzeszy przeciw Duchowi Świętemu, ten zabija Boga w swoim sercu, krzyżuje Go, morduje, opluwa i wyśmiewa się z Niego. Łatwo grzeszyć ze świadomością, że Bóg jest na tyle miłosierny, że nam przecież wszystko wybaczy, więc hulaj dusza, piekła nie ma. Wygodnie jest trwać w grzechu z przeświadczeniem, że kiedyś tam, przed śmiercią, się człowiek wyspowiada, a teraz jeszcze poużywa. Tak komfortowo jest zbywać napomnienia do poprawy jednym zdaniem: Ja wierzę w Boga Miłosiernego, a nie drobiazgowego. I z drugiej strony – to bezrozumne zapewnianie, że nagrzeszyliśmy już tyle, że nie ma dla nas nadziei…To zatracanie się w naszej doczesności, uświęcanie przyjemności dnia codziennego, robienie z niej bożka, może się okazać niezwykle zgubne! Ponieważ przyzwyczajamy się do tego samozadowolenia i TRWAMY w grzechach ciężkich bez żadnej refleksji, bez poczucia winy. Pogrążamy się w nich i toniemy. Grzech przeciw Duchowi Świętemu jest ściśle związany z brakiem miłości do Boga i z absolutną wiarą w potęgę swojego JA. Stajemy się pyszni i zatwardziali… Prawda jest taka, że grzechu przeciw Duchowi Świętemu powinniśmy bać się najbardziej na świecie
i wystrzegać ze wszystkich sił. Uciekać przed samą pokusą popełnienia go. Obawiać się bardziej niż własnej choroby, bankructwa, utraty pracy, czy śmierci najbliższych. Dlaczego? Ponieważ nasze cierpienie, problemy finansowe kiedyś się skończą – być może jeszcze i na tym świecie – i są cudownie przemijalne. Również śmierć męża, dziecka, rodzica jest tymczasowa, ponieważ oni zmartwychwstaną. Natomiast grzech przeciw Duchowi Świętemu jest NIEODWRACALNĄ śmiercią naszej duszy i będzie trwać wiecznie. WIECZNIE!