Gdy Jan nauczał nad Jordanem, pytały go tłumy: „Cóż mamy czynić?”.
Prawdziwy chrześcijanin zadaje to pytanie, bo zależy mu na tym, żeby zostać zbawionym.
A ty? Czy zadajesz sobie to pytanie? Czy wiesz, co masz czynić?
Nie teraz, w świątecznym szale zakupów, gdy twoje myśli krążą wokół karpia, sprzątania i prezentów dla najbliższych. Nie za tydzień, kiedy będziesz zastanawiać się nad kreacją sylwestrową, kolorem balonów i zestawem pirotechnicznym… Nawet nie za rok, kiedy będziesz układać listę rzeczy, które zmienisz w swoim życiu.
Czy wiesz, co masz czynić każdego dnia? Każdego – a więc dzisiaj, jutro, pojutrze, przy wigilijnym stole, w pracy, w domu, podczas banalnych codziennych obowiązków i tak aż do dnia swojej śmierci… Czy zatem wiesz co masz czynić?
Odpowiedź jest jedna – naśladować Jezusa.
Wiem, banalna definicja, którą słyszałeś tysiące razy. Z pewnością przepis na barszcz z uszkami jest bardziej skomplikowany. I co z tego? Tylko tyle, że więcej czasu spędzisz nad analizowaniem odpowiednich proporcji do barszczu niż nad duchowymi rozważaniami. Oczywiście… twoje indywidualne przemyślenia nie są tak efektowne jak bogato przystrojona choinka, której zdjęcia będą lajkować na Facebooku wszyscy twoi znajomi. Dotyczą przecież tylko i aż twojego zbawienia…
Tylko że barszcz zjesz w ciągu tych trzech świątecznych dni, a choinkę rozbierzesz i ozdoby schowasz głęboko do szafy. Natomiast perspektywa życia wiecznego nie skończy się dla ciebie wraz z dniem dwudziestego siódmego grudnia tego ani następnego roku…
Zanim sięgniesz po papier do pakowania prezentów, zastanów się… Co na twoim miejscu robiłby Jezus? Pamiętaj… Jezus jest miłością. No więc? Wiesz już co by zrobił na twoim miejscu? Tak. Przebaczyłby. Zapomniał. Ukochał…
I robiłby to każdego dnia. Do końca swoich dni. Naśladuj Go.