„Nie mają już wina” – powiedziała Maryja do Jezusa. To ona pierwsza zauważyła, że kończy się wino i to ona pierwsza zatroszczyła się o to, by goście weselni mieli co pić. A to znaczy, że Maryja troszczy się nie tylko o rzeczy wielkie, ale również interesuje ją twoje codzienne dobre samopoczucie. Maryja jako kobieta zauważa drobne niuanse, które mają niebagatelny wpływ na całość twojego życia. I jej wiara w to, że Jezus w twoim życiu dokona przemiany jest niepodważalna. Tylko że, aby taki cud mógł się zdarzyć, potrzebna jest twoja współpraca z Bogiem. Musisz, tak jak ci ludzie, napełnić stągwie wodą, ale wypić z nich… wino.
Jeżeli masz teraz jakiś problem, twoim zdaniem niemożliwy do rozwiązania, nie skupiaj się na wodzie – czyli na jakimś braku, jakieś przeszkodzie. Zrób, to co jesteś w stanie w tej sytuacji wykonać, podejmij normalne ludzkie czynności z ufnością, że Bóg ich efekt przemieni w doskonałe wino.
Masz tę świadomość, że Jezus to potrafi. Tylko, albo nie potrafisz Mu na tyle zaufać, albo nie wierzysz, że może ten cud uczynić w twoim życiu. Za każdym razem nalewasz do naczynia wodę i mówisz: no, Bóg może przemienić to w wino, ciekawe, czy tak zrobi, przecież to jest niemożliwe. Potem próbujesz i stwierdzasz… miałem rację, to czysta woda, żaden cud się nie wydarzył.
Woda to tylko przenośnia, ale woda to też życie. I twoje życie może być zwyczajne, nabrzmiałe od łez, lęku i samotności, ale może być też niezwykłe – przepełnione Bożym działaniem. To nieprawda, że ze swoimi problemami musisz borykać się sam. Nawet nie wiesz, jak często Maryja mówi do Jezusa o tobie – trzeba pomóc. A potem, zanim Jezus da Jej odpowiedź, mówi do ciebie: zrób wszystko, cokolwiek ci powie. Maryja wie, że Jezus zadziała, Ona ani razu w Niego nie zwątpiła. A ty?
Przestań analizować, przestań zastanawiać się, JAK Bóg wyprowadzi cię z twojej niedoli. Ty po prostu idź, a resztę zostaw Jezusowi – wypij wino, które z taką miłością dla ciebie przemienił i które swój początek miało w… wodzie.