Mały Jezusek leżący w żłóbku, w brudnej ubogiej stajence, w otoczeniu zwierząt. Dzieciątko, które narodziło się, żebyś TY miał życie wieczne. Jezus przyszedł na świat, abyś TY nauczył się wybaczać, kochać i przepraszać. Dzięki Niemu nadszedł kres ludzkiej wewnętrznej niewoli, nastał koniec samotności i szatańskiej bezkarności. Jezus jest nie tylko twoim Bogiem, On jest również twoim bratem, przyjacielem, opiekunem. Boskim pasterzem. Jakie to niesamowite uczucie, że Jezus, Syn Boga Ojca, chodzi pośród nas? Naucza nas, prowadzi do świętości, wybacza i zbawia? Czy w twoim życiu nadszedł koniec grzechu? Czy narodził się w twoim sercu Jezus?
Boże Narodzenie to nie jest baśń o cudownych narodzinach Bożego Syna. To nie jest zlepek historii, w które trudno uwierzyć. To niepodważalny fakt – narodzenie Jezusa to bezpośrednia ingerencja Boga w nasze ludzkie życie. Smutne, grzeszne życie. Jezus rodzi się w moim sercu, w twoim sercu,
w sercu każdego człowieka. Nie dzieli ludzi na gorszych i lepszych. Kocha wszystkich bez wyjątku. Kocha ciebie takiego jakim jesteś teraz.
Skoro Bóg zainterweniował w twoje życie poprzez zesłanie swojego Syna, to czy naprawdę myślisz, że zostawi cię samotnego na pastwę twoich problemów? Bóg jest Bogiem dla ludzi, dla żywych, cierpiących ludzi, a nie dla plastikowych figurek o uróżowanych twarzach. Skoro Bóg od początku czyni cuda i zsyła swojego Syna na świat – ten bolesny trudny świat, to myślisz, że na tym poprzestanie? Nie. Jezus przyszedł na świat i idzie przez życie ramię
w ramię z tobą. Kiedy szaleje burza – ucisza ją, kiedy prosisz, by cię uzdrowił – robi to. Jest czujny, opiekuńczy i troskliwy. Nie skupia się na sobie, nie zrzędzi, że nie mieszka w willi z basenem, że nie jada frykasów, że nie nosi płaszcza wyszywanego złotą nicią. Jezus nie wylicza ci, ile trudów przeszedł dla ciebie. Nie wypomina ci, że musiał marznąć w stajence, podczas gdy ty masz mieszkanie z centralnym ogrzewaniem. Ani słowem nie zająknął się nawet, że Syn Króla żyje jak żebrak. Jezus wziął na plecy swój krzyż i poniósł go dla ciebie. A mimo to, ty wciąż narzekasz, że Bóg nie uczestniczy w twoim życiu. A przecież czyni to bardzo aktywnie – to ty się opierasz i wymyślasz tysiące argumentów, żeby uzmysłowić sobie i innym, że Bóg o tobie zapomniał.
Jezus przyszedł na świat po to, by nas uratować, wyrwać nasze dusze z lochów opętania, grzechów czy słabości. A ty się go boisz? Pomyśl, czy Syn Boży, który dla ciebie narodził się w stajence, przeszedł przez nędzę, zdradę najbliższych
i męczeńską śmierć – czy Ktoś taki oczekuje od ciebie strachu czy miłości?
Nadal uważasz, że porządki w domu, to główny absolutny priorytet? A może pomóż przynieść zakupy staruszce, która nie ma siły ich sama przytargać?
A może zamiast skupiać się jedynie na świątecznym menu, zaproś samotnego sąsiada do domu? Podaruj mu uśmiech i bezinteresowną życzliwość?
Jezus się narodził – w sklepach informują nas o tym już od drugiego listopada. Tylko, że Jezus narodził się, by zbawić twoje serce, a nie po to, byś kupował najnowszy telefon w prezencie swojemu dziecku. Jezus podarował ludziom siebie. Ty również podaruj innym ludziom siebie.
Po prostu bądź dobry. Zaproś Jezusa do swojego serca, pozwól, by się tam narodził i królował. Pozwól, by zmieniał twoje życie, by zbawił twoją duszę, pozwól Mu na to, nie wstrzymuj Go przed czynieniem cudów w twoim życiu. Pozwól Jezusowi przyjść na świat.