Najważniejsze przykazanie dane nam przez Boga to przykazanie miłości. A czy ty kochasz Boga? I nie mam tu na myśli obowiązkowej mszy niedzielnej i wieczornych pacierzy. Czy ty kochasz Boga tak, jak na przykład najbliższą ci osobę? Jeżeli odpowiesz, że tak, starasz się kochać Boga tak, jak najbliższą ci osobę, to proszę, przyjrzyj się uważnie tej swojej miłości.
Czy ta osoba, którą kochasz – płakała przez ciebie? Czy nie obiecałeś jej po raz kolejny, że coś zmienisz w waszej relacji i nie robisz tego? Czy czas, który mógłbyś jej podarować, wolisz spędzić przed butelką, w pracy lub na portalach społeczno-ściowych? A może twój współmałżonek spowszedniał ci na tyle, że zacząłeś rozglądać się za kimś innym?
Tak, jak kochasz najbliższe ci osoby – tak kochasz Boga. Tyle cierpienia, ile sprawiasz innym – sprawiasz samemu Bogu. Tyle zaangażowania, ile wkładasz w relacje międzyludzkie, tyle wkładasz w twoją relację z Bogiem. Czas, który możesz poświęcić Bogu, oddajesz galeriom handlowym, seansom filmowym lub grzechom. A może i Bóg ci spowszedniał na tyle, że szukasz czegoś bardziej atrakcyjnego w horoskopach, wróżbach lub u samozwańczych przywódców duchowych?
Nie bagatelizuj tego porównania, nie mów – tych spraw nie można łączyć. Można i należy je zestawiać, bo to, co czynisz najmniejszemu z braci swoich – czynisz samemu Bogu. Sam Jezus tak powiedział.
A w taki sam sposób, w jaki kochasz Boga i innych ludzi – kochasz samego siebie. Rany, które zadajesz sam sobie i własnej duszy są wówczas bardzo głębokie i bolesne. Dlaczego? Dlaczego nie potrafisz kochać mocniej i pełniej? Czy dlatego że nikt cię nie nauczył, czy dlatego że wzbraniasz się przed tym uczuciem, bo przeżyłeś ból straty lub zdrady? Cokolwiek sprawiło, że twoja miłość stała się pełna pychy, szukająca poklasku i bezwstydna – nie załamuj się. Kochaj dalej. Ucz się tej miłości od samego Boga. Otwieraj się na nią i pozwól, by sam Bóg był twoim nauczycielem, a wtedy twoja miłość będzie cierpliwa, łaskawa i niepamiętającego złego. I nigdy nie ustanie. Bóg jest miłością. A On nie ma końca. To ty sam ograniczasz swoją miłość własnymi przeżyciami, obawami i bliznami. Każdy zasługuje na miłość.
Ty również. Otwórz się więc na nią i rozdawaj ją innym, bo prawdziwa miłość jest najwspanialszą formą wolności, którą dał nam Bóg. Proszę, nie stawiaj granic – wypłyń na głębię. Z Chrystusem.