– Ja mu tego nie wybaczę, no tym razem miara się przebrała! Nie, i koniec! – zarzekasz się w buntowniczym nastroju. – Jak on mógł mi coś takiego zrobić? Nie jestem święta, żeby wciąż słuchać przeprosin i wierzyć, że coś się wreszcie zmieni!
Jak często mówisz tak o mężu, żonie, dziecku, rodzicu, sąsiedzie? Zanim rzucisz w kogoś kamieniem, zanim kogoś przekreślisz i odsądzisz go od czci i wiary, zatrzymaj się i zadaj sobie kilka prostych ale fundamentalnych pytań: czy mój siedemdziesiąty siódmy upadek czymkolwiek się różni od tego grzechu, który tak mnie zdenerwował? Czy mój powtarzający się grzech – zaniedbania, lenistwa, pijaństwa, plotkowania, pychy – z którego nieustannie się spowiadam, nie jest przypadkiem tak samo ciężki, jak ten, którego właśnie nie chcę wybaczyć? Czy mam prawo do takiej ostatecznej oceny, skoro sam ciągle Bogu przyrzekam poprawę i pomimo starań wciąż mi nie wychodzi?
Zadaj sobie te pytania i szczerze na nie odpowiedz i uwierz mi, skala grzechu nie ma tutaj znaczenia. Nie ma potrzeby porównywania i ważenia grzechów, bo zawsze twój grzech będzie wydawał ci się lżejszy niż cudzy, bo znasz przyczyny jego powstania.
Nieprzebaczona wina nie jest tylko grzechem twojego bliźniego. Jest przede wszystkim TWOIM grzechem, odciąga CIEBIE od Królestwa Niebieskiego i kaleczy TWOJĄ duszę. Jezus mówi ci, że masz przebaczać nawet siedemdziesiąt siedem razy i mówi to nie dlatego, że chce by tamtemu się „upiekło”, ale dlatego, że ma na uwadze głównie twoje sumienie. To ono jest dla niego najważniejsze. Jezus, umierając, przebaczył ludziom, bo nie wiedzieli, co czynią. Jak często twój brat rani cię w swojej głupocie lub niewiedzy? Przebacz mu i ty. Zostaw jego grzech i odejdź w pokoju. To są sprawy pomiędzy nim a Bogiem, ty się o nie jedynie ocierasz. Nie zanurzaj się więc w cudzych grzechach (swoich przecież też masz niemało), bo staną się one powodem twojego upadku.
Skup się na swoich grzechach, niech one będą belką, którą wreszcie zauważysz w swoim oku! Drzazgi w oczach innych ludzi nie obciążają twojej duszy, więc nie powinny cię aż tak interesować.
Myślisz, że wybaczanie jest dla słabych ludzi, a ty chcesz być twardym niezależnym człowiekiem, który nie da sobie wejść na głowę?
Hmmm, co w takim razie zrobisz, gdy na Sądzie Ostatecznym, poprosisz Boga o odpuszczenie grzechów, a Bóg zwyczajnie cię zapyta: A czy ty wybaczyłeś?
No właśnie. Wybaczyłeś?
Wybaczyłeś?
