Jestem tak zły, że Bóg odwrócił się ode mnie…
We mnie nie ma nic dobrego…
Nie dam sobie z tym rady…
Nic pożytecznego ze mnie nie wyrośnie…
Jestem słaby, do niczego się nie nadaję, nie ma sensu, bym znowu walczył ze swoim grzechem…
Jestem tak głupi i beznadziejny, że nie wiem, po co się urodziłem…
Wiele można wymieniać kłamstw, które sam sobie powtarzasz. A wiesz, kto jest ojcem kłamstwa? Szatan. I to on podsuwa ci takie myśli, żebyś skupiał się na swoich wadach i słabościach. Dlaczego? Bo wtedy nie rozwijasz tych wspaniałych cech, którymi obdarzył cię Bóg.
Nie jesteś zlepkiem błędów, ale wspaniałym kłosem pielęgnowanym przez samego Boga. Bóg ciebie właśnie przyrównuje do pszenicy, czyli zboża pełnego wartościowych, zdrowych, pożywnych ziaren.
Natomiast twoje grzechy są chwastami, które zatruwają twoją duszę.
Rozumiesz? Zasiał je zły duch, nie Bóg.
Zło, czyli chwast, rośnie razem z tobą. Bardzo blisko ciebie. Codziennie ociera się o ciebie, dotyka cię, współtowarzyszy ci, ale co jest bardzo ważne – ma inne korzenie niż ty! Nie wyrastają one z twojej duszy, ale rosną tuż obok, tak blisko, że wydaje ci się, że są twoją nierozerwalną częścią. Korzenie chwastu mogą pod ziemią splątać się z twoimi korzeniami, ale nie są częścią ciebie!
Chwasty, często piękne, kolorowe i bujne rosną wyżej niż ty, ale tylko do czasu, dopóki pozwalasz na to, by przesłoniły ci widok na Ogrodnika i inne zboża, które dojrzewają obok ciebie.
Pamiętaj, potępiać trzeba grzech, a nie człowieka, czyli należy z miłością oddzielić pszenicę od chwastów. Umiejętnie, by nie uszkodzić bezcennego zboża. Z czułością, by nie złamać kruchej łodyżki.
Pamiętaj, że zasadził cię Bóg… A On się nie myli. Urodziłeś się, by rosnąć ponad chwastami i wydawać owoce.