„On ich zapytał: A wy za kogo Mnie uważacie? Odpowiedział Mu Piotr: Ty jesteś Mesjasz.”
Łatwiej iść za Jezusem, jeżeli wiemy, kim On jest. Teoretycznie, skoro wyznajemy wiarę katolicką, powinniśmy to wiedzieć. Ale czy wiemy? Czy gdyby nam Jezus zadał to samo pytanie, to czy nasza odpowiedź byłaby równie jednoznaczna?
Może – skoro tak często przecedzamy naszą grzeszność przez sito wytłumaczeń – to i boskość Jezusa przesiewamy pomiędzy wiedzą a obrzędowością?
Wydaje mi się, że zapomnieliśmy kim jest Jezus, być może traktujemy Go jak przedmiot sakralny, jako część wyposażenia domu, świątyni, ściany?! Może – tak samo wybiórczo jak wiarę, traktujemy boskość Jezusa? Trochę pozwalamy Mu działać w naszym życiu, a trochę nie. Trochę się słuchamy Jego słów, a trochę nie. Trochę Mu wierzymy, a trochę wątpimy.
Myślicie, że Jezus na takiej huśtawce jest w stanie stać się naszą Skałą?
Musimy zrobić gruntowny remont naszej wiary.
Zadać sobie pytanie – kim jest dla mnie Jezus – i bez oglądania się na formułki z katechizmu – szczerze na nie odpowiedzieć.
Jeżeli jest Bogiem – pójdziemy za Nim.
Jeżeli jest częścią kultury – równie dobrze możemy zejść z tej huśtawki, na którą sami Zbawiciela posadziliśmy, bo jak kultura może czynić w naszym życiu cuda?
Więc zanim zaczniemy Jezusa oskarżać o to, że nie wysłuchuje naszych modlitw, zadajmy sobie pytanie, do kogo się modlę?