Szturchani

„Kto jedno z tych dzieci przyjmuje w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał.”

Jesteśmy Dziećmi Bożymi. Dorosłymi fizycznie, ale wciąż – Bożymi Dziećmi.

Tak mamy identyfikować siebie samych i ludzi wokół nas.

Jesteśmy braćmi i siostrami w wierze.

Jeżeli będziemy siebie tak postrzegać – jako błądzących, ale z założenia czystych, to łatwiej nam będzie wybaczać i rozumieć cudze błędy. Jeżeli przyjmiemy, że nasz bliźni nie miał złych intencji, tylko źle zinterpretował nasze oczekiwania czy potrzeby, nie będziemy się zacietrzewiać. Nasz gniew minie i w rodzinie znów zapanuje spokój.

Traktujmy naszych bliźnich jak dzieci. Nie z pobłażliwością i lekceważeniem, ale z pełną świadomością, że każdy z nas dojrzewa do świętości w swoim własnym, narzuconym przez tok doświadczeń, czasie.
Nie jesteśmy głupiutkimi istotkami, ale dorosłymi ludźmi, szturchanymi przez szatana – więc my, jako bracia, powinniśmy przestać naśladować złego, a zacząć uczyć się miłosierdzia od Boga. Wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Ojca, mamy więc niejako w genach potrzebę kochania. Rozwijajmy tę umiejętność i przestańmy poszturchiwać… Bo nie do poszturchiwania zostaliśmy stworzeni, a do miłowania. I każde dziecko o tym podświadomie  wie.