„Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy? Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy.”
Wiesz, ile razy musisz wybaczyć swojemu bliźniemu, ale czy wiesz, ile razy musisz wybaczyć sam sobie? Nie – bagatelizować swoje nawracające przewinienie – ale wybaczyć je sobie? Też… siedemdziesiąt siedem razy.
To bardzo trudne – przebaczać innym, ale o wiele trudniejsze jest przebaczać sobie, otrzepywać się ze złości na siebie samego, odczuwać kolejny zawód z powodu swoich błędów, ponosić ból konsekwencji… I w tym wszystkim – nie znienawidzić siebie, nie uciec w zwątpienie, że przecież nigdy ci się nie uda… Przebaczać sobie siedemdziesiąt siedem razy – nie na przestrzeni całego swojego życia, ale być może… jednego dnia. Codziennie wybaczać sobie… Walczyć ze swoim grzechem i wybaczać upadek. Walczyć i przebaczać. Walczyć i przebaczać. Taki bój to przecież również twoja droga do zbawienia, do świętości, bardzo ciężka, żmudna i tak często przez ciebie pomniejszana.
Masz obowiązek przebaczania wrogom, z którymi nie musisz przecież utrzymywać dalszych relacji, od siebie samego jednak nie odejdziesz, nie uciekniesz przed ranami, które zadajesz sobie i swoim najbliższym. Co ci pozostaje? Łagodna i cierpliwa czułość do samego siebie oraz nieugięty upór świętego wojownika. Takie cechy musisz w sobie wypracować.
Nie poddawaj się zwątpieniu, być może z tym samym grzechem będziesz walczył do końca swych dni, ważne, żebyś nigdy nie stracił wiary w zwycięstwo. Modlitwa, post, praca nad sobą – to musi kiedyś przynieść rezultaty! Doceń swój wysiłek, uraduj się z niezłomności twojego charakteru i walcz dalej!