(Mt 13, 1-9)
„Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał niektóre [ziarna] padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; (…) Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały.”
Droga, skały, ciernie, gleba… I Siewca, który pokłada w nas nadzieję.
Jezus nie jest ekonomem, który z ogrodniczą rozwagą sieje tylko w żyznej ziemi. Jezus z odważną hojnością sieje ziarno w naszych sercach, tych dziurawych pomiętych zatwardziałych sercach i pokłada w nas szaleńczą nadzieję! Jezus wierzy, że możemy wydawać owoce i dopóki żyjemy, będzie to ziarno zasiewał. I całe szczęście, bo gdyby Jezus myślał po ludzku, to siałby tylko tam, gdzie dostrzegłby potencjał. Jezus szukałby jedynie zysku.
Ale Jezus szuka nas. Tych poranionych, nierokujących, ułomnych. Jezus wie, że każdy z nas ma skaliste miejsca, w których brakuje ziemi.
On liczy się z tym, że gdy zacznie w nas wzrastać, to pokaleczymy Go kłującymi ostami. I wie, że czasem bezmyślnie pozwolimy, by zły przyszedł i zabrał to, co dostaliśmy.
Jednak Jezus widzi w nas glebę! Żyzną bogatą glebę! Dlatego właśnie nie poddaje się i sieje.
I będzie tak siał, bo Jest Siewcą wierzącym w nasze nawrócenie…