„Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast? Odpowiedział im: Nieprzyjazny człowiek to sprawił. Rzekli mu słudzy: Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go? A on im odrzekł: Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa.”
Lubimy porządkować, segregować ludzi na dobrych i złych; na tych, którzy są mili Bogu i na tych, którym Bóg z pewnością „nie wybaczy”… Chcielibyśmy usunąć grzeszników, żeby wyeliminować zło, ale przecież w ten sposób musielibyśmy wybić całe społeczeństwo.
Dlatego właśnie zbawianie świata mamy pozostawić Bogu, a my powinniśmy jedynie wykorzenić zło (a nie grzeszników), a to znaczy, że bardzo pilnie musimy zająć się… sobą.
Dokładne porządki zacznijmy od naszej duszy, a nie – duszy naszego sąsiada.
To trudne i żmudne zadanie, więc warto, żebyśmy do pomocy zaprosili Ducha Świętego.
Teraz mamy na to najlepszy czas. Nie dlatego, że jest ciepło i słonecznie, ale dlatego że jeszcze żyjemy. Mamy świadomość. Możemy działać. Możemy zacząć sprzątać, zanim przyjdą Żeńcy…