(J 10, 1-10)
Szatan wkrada się do twojego życia i udaje Boga. Pięknie mówi o miłości, chociaż nie potrafi kochać, ponadto jest bardzo wyrozumiały, łagodny, ale i śmiertelnie podstępny. Nie uniesie się świętym gniewem, gdy bezmyślnie brniesz w swoje grzechy, ale zawsze znajdzie dla nich wygodne usprawiedliwienie. Otrze twoje łzy, ale jedynie po to, żebyś nie popadł w żal za grzechy. Nakarmi cię, żebyś z głodu nie zaczął błagać Boga o litość i uzdrowi cię nawet, żebyś cieszył się z ciała zdrowego i nie widział trądu swej duszy. Szatanowi bardzo zależy na twoim dobrym samopoczuciu, zależy mu na tym tak bardzo, że jest w stanie obiecać ci wieczne potępienie… Ale tak naprawdę ty jesteś dla niego niczym, jesteś bezwolnym śmieciem. Nic nie wartym grzesznikiem.
Bóg nie musi mówić o miłości, ponieważ sam jest miłością. Jest również bardzo wyrozumiały, bo płakał nad twoimi ranami i samodzielnie je opatrywał. Ale nie potrafi biernie patrzeć na to, jak upadasz – biegnie ci na pomoc, podnosi z kolan, całuje twe nogi i syna swojego wysyła, by krwią swoją zmył twój brud. Jest takim Ojcem, że światem całym zatrząśnie w posadach, by uzmysłowić ci twój błąd – dopuści do twoich łez, do twojego bólu, zapragnie twojego krzyku, po to, żebyś otrząsnął się i przejrzał na oczy! Twój ojciec pragnie twojego dobra, a nie tylko dobrostanu. I co najważniejsze, jesteś Jego dzieckiem umiłowanym – bezcennym grzesznikiem.
Brama do Ojca jest jedna, nie wejdziesz w nią, słuchając kłamcy i złodzieja. Droga do Ojca prowadzi przez Krzyż, jest trudna, bolesna i piękna. Prowadzi do zbawienia. Twojego zbawienia. Możesz w nią wejść. Już dziś…