(Mt 21, 1-11)
Jak wielkie jest cierpienie człowieka, który zawinił… Jak przytłaczające może być poczucie winy i jak często odtrącamy cudze przeprosiny, nie doceniając bólu obolałej udręczonej duszy.
Judasz zgrzeszył, ale po rozgrzeszenie poszedł do ludzi i oczywiście nie otrzymał go. Co by się stało, gdyby po to przebaczenie poszedł pod krzyż, do konającego Jezusa?
Nie usłyszałby tak przerażających słów: to twoja sprawa.
Zdarza mi się być Judaszem.
Zdarza mi się być Piotrem.
Ale wciąż żyję, bo za moje grzechy przepraszam Jezusa.
Ty też nie próbuj rozgrzeszać się sam, bo twój grzech jest sprawą pomiędzy tobą a Jezusem, nie szukaj również odpuszczenia win u tych, którzy nie potrafią kochać. Posłuchaj głosu sumienia i wejdź na Golgotę, spójrz Jezusowi w twarz i nie odwracaj wzroku od Jego ran. Niech twoje serce prawdziwie zapłacze.
Judasz nie miał tej odwagi. A ty ją przecież masz.