Przebudzenie

(Mt 5, 1-12a)

Zanim zaczniesz wojować w imię dobra ludzkości, zadbaj o pokój w swoim własnym sercu, nigdy bowiem nie zdusisz pożaru, jeżeli sam będziesz zarzewiem ognia. Dobro ogółu jest bardzo ważne, ale ogół ten składa się z jednostek. Z ludzi. Z ludzi, którzy czują. Z ludzi, którzy ci przebaczą lub z ludzi, którzy być może więcej nie będą chcieli utrzymywać z tobą kontaktów.

Dlaczego? Bo nie zadbałeś o pokój we własnym sercu, bo pozwoliłeś na to, by twoje gniewne myśli przekształciły się w agresję. Dlatego, że wołasz do Boga pełen złości i pytasz się Go, dlaczego stawia na twojej drodze tych wszystkich ludzi, którzy wyprowadzają cię z równowagi?!

A co, jeżeli Bóg czyni tak dlatego, że chce, byś zmienił swoje pełne żalu pytania i zamiast oskarżać innych, przyjrzał się sobie? Być może Bóg czeka na to, żebyś upadł na kolana i zawołał ze skruchą: Boże, nie panuję nad swoją złością, pomóż mi!

Może to nie w twoich bliźnich leży problem, ale w tobie, bo nauczyłeś się, że twoje JA musi być nasycone natychmiast i w pierwszej kolejności, podczas gdy potrzeby twoich bliskich mogą być zaspokojone później?

Podziękuj Bogu, że tak często stawia cię w podobnych sytuacjach, ponieważ to pokazuje, że Bogu wciąż zależy na twoim przebudzeniu. Bóg wciąż w ciebie wierzy, że opamiętasz się i zaczniesz naprawiać siebie, a nie innych ludzi.

Zacznij tłumić cudze konflikty od panowania nad własnymi emocjami. I zamiast oczekiwać świętości od innych, sam zacznij pracować nad własnymi wadami. Dopiero to przyniesie wszystkim pokój…