(Mt 3, 1-12)
Czy takie drzewo jest ścinane za karę? Nie, ale dlatego że od dawna jest suche, puste i obumarłe, więc jego dalsze życie nie ma sensu. Takie drzewo nie tylko jest martwe, ale również jest toksyczne dla otoczenia. I takie drzewo nie ustoi na wichrze, bo najlżejszy podmuch wiatru złamie je jak spróchniałą gałąź.
Nie bój się siekiery, bo – paradoksalnie – to nie ona zabiera ci życie, ale obawiaj się próchnicy, która czyni cię tak słabym i niezdolnym do życia, że dalsze funkcjonowanie staje się jedynie bolesną wegetacją.
Co może być twoją próchnicą?
Narzekanie, egoizm, brak miłości, zapiekłość… Wszystko to, co sprawia, że zamiast wydawać owoce – obumierasz od środka. Obumierasz samotnie pełen żalu, cierpienia, złości, lęku…
Dopóki siekiera stoi oparta o drzewo – możesz to wszystko zmienić! Możesz powiedzieć tej wewnętrznej śmierci: NIE! Pragnę! Pragnę przemiany, pragnę wydawać owoce, pragnę życia żywego!
Pamiętaj, jeszcze możesz zacząć kochać, jeszcze możesz nauczyć się wdzięczności, jeszcze możesz wypuścić nowe świeżutkie, pełne życia, listki.
Musisz jednak stanąć w prawdzie i przyznać przed sobą, że to nie fizyczna śmierć jest najstraszniejsza, ale życie pełne martwoty – bez miłości, czułości, ciepła i bliskości. Więc jeżeli potrzebujesz miłości, nie szukaj jej u innych, wypuść ją najpierw z siebie. Wtedy dopiero wyda owoce i przyprowadzi pozostałych
na wspólną ucztę.