(Mt 24, 42-51)
Czy czujnym trzeba być jedynie na wypadek nagłej śmierci, czy może też na wypadek… próby?
Jak możesz przejść przez trudne wydarzenia, które próbują siłę twojej wiary? Jedynie z Jezusem Chrystusem.
Jeżeli spotyka cię nagła choroba, albo śmierć bliskiej osoby, albo stracisz pracę, czy zostaniesz napadnięty – masz dwa wyjścia. Możesz usiąść i zacząć lamentować lub wziąć swój krzyż i pokornie go dźwigać. W pierwszym przypadku, twoja sytuacja się jedynie pogorszy, bo zaczniesz się nad sobą użalać i zamiast szukać Bożego wsparcia, będziesz negował swoje doświadczenia. W drugim – chwycisz dłoń Jezusa i RAZEM przejdziecie przez twój strach, ból i twoje cierpienie. Każda burza ma swój koniec. Tylko że jedna burza przynosi nieodwołalne zniszczenia (lęk, nieufność, gorycz), a druga prowadzi do wzrostu.
W trakcie próby Syn Człowieczy również przychodzi i chociaż tobie wydaje się, że zaraz upadniesz pod natłokiem zdarzeń, Jezus będzie wiernie stał przy tobie, by czule cię podtrzymywać. Próby są błogosławieństwem one mobilizują cię do ciągłej czujności, dzięki nim hartujesz nie tylko swój charakter, ale też wzrastasz w wierze i co najważniejsze – nie zapominasz o uważności.
Pamiętaj, bez względu na to, co teraz cię spotyka, Bóg cię nie opuścił. On wciąż bardzo troskliwie się tobą opiekuje, ale ponieważ cię kocha, pragnie twojego największego dobra. A widocznie w tym momencie największą łaską dla ciebie nie jest spokój czy ulga, ale sztorm… I to też jest dobre, chociaż trudne.