(Łk 16, 19-31)
Nie nawracaj ludzi.
Módl się za nich.
Oddawaj za ich duchowe przebudzenie swoje własne cierpienie.
Jeżeli martwisz się o swoich zbłądzonych najbliższych, przestań się lękać. Nie dołączaj do ich niedowiarstwa, nie załamuj rąk nad ich upadkiem i nie poddawaj się zwątpieniom. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
Bóg działa poprzez innych ludzi i to TWOJA modlitwa ma większą moc niż twój strach o zbawienie rodziny. Co da ci lęk? Nic poza cierpieniem. A co da ci modlitwa? Spokój i pewność, że twoje prośby zostaną wysłuchane.
Mrok, w którym tkwi twoja mama lub twoje dziecko lub twój współmałżonek stanie się ciemnością, z której wyjdzie Chrystus. Boso. Z uniesioną dłonią… Powoli – krok za krokiem czerń serca zacznie się rozwidniać. I nie ma możliwości, by osoba, za którą się modlisz, przeoczyła to miłosierne Światło.
Twoja modlitwa może zdziałać cuda.
Może nie dziś.
Może nie jutro.
Może dopiero w ostatniej sekundzie życia.
Nieważne kiedy. Ważne, żebyś TY nie zwątpił i nie przestawał się modlić.