„A z obłoku odezwał się głos: To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!” (Łk 9, 28b-36)
– Chodź za mną – mówi do ciebie Jezus. A Ty idziesz. Wspinasz się z Nim na górę, a świat (razem z jego zgiełkiem i problemami) zostawiacie w dole. Jesteś tylko Ty, Jezus i przestrzeń wypełniona modlitwą do Boga. Tam słyszysz słowa, które Bóg kieruje bezpośrednio do ciebie – słuchaj mojego Syna!
Rzucasz się do stóp Jezusa, po raz pierwszy poruszony Jego boską chwałą i z zapałem wołasz – mów Jezu, mów do mnie! A Jezus obejmuje cię łagodnie, przymyka oczy i cicho mówi ci o miłości.
Czujesz się zawiedziony, oczekiwałeś jakichś poważnych deklaracji o potędze wiary, czułych wyznań na temat wyjątkowości waszej relacji, a tymczasem słyszysz słowa o zwykłej miłości?
– Przecież to zbyt łatwe! – wykrzykujesz oburzony – Cóż to za wyzwanie, żeby kochać Boga i bliźniego swego, jak siebie samego? Jezu, daj mi zadanie, w którym naprawdę będę mógł się wykazać! Daj mi zadanie dla prawdziwego wojownika!
– Dobrze – zgodził się Jezus. – W takim razie zejdź z góry.
– I co dalej? – podskakujesz podekscytowany. – Mam walczyć o wiarę? Dasz mi zbroję i hełm? Wiesz, że jestem dzielny!
– Wiem – odpowiedział spokojnie Jezus. – Dlatego powtarzam ci jeszcze raz, zejdź z góry! Wróć z powrotem do świata, w którym toczą się wojny i zrób to, co ci powiedziałem – kochaj bliźniego swego, jak siebie samego.