Kupić i mieć

„A Jezus mówił im: Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony”.

Czy lekceważymy moc Jezusa? Nie zdajemy być może sobie z tego sprawy, ale tak – lekceważymy. Wypychamy Jezusa ze swojego życia i z zachwytem sięgamy po okultystyczne nowinki. Jesteśmy jak dzieci, które odrzucają ze wstrętem piękną zabawkę, a sięgają po tykającą kolorową bombę – nieważne, że ta bomba za chwilę rozerwie je na strzępy, ważne, że w danej chwili tak intrygująco migocze i brzęczy.
Tylko że dzieci nie widzą zagrożenia, ponieważ go nie znają, a my – rzekomo dojrzali, mądrzy i dorośli – znamy je, lecz świadomie bagatelizujemy. Z własnej woli narażamy się na śmiertelne niebezpieczeństwo.
Stawiamy sobie w domu piramidki medytacyjne, nosimy pierścień atlantów, zakładamy magiczne amulety, uczymy się hipnozy i bezrozumnie łączymy elementy rozmaitych religii i kultur, nie wiedząc o tym, że stajemy się pirotechnikami zła.

Dlaczego wierzymy, że uzdrowi nas jakiś barwnie ubrany mag, czy tajemniczo wysławiająca się wróżka? Ponieważ jest to dla nas coś nowego i budzącego nadzieję, w przeciwieństwie do oklepanej i znanej od dziecka modlitwy. Wolimy zaangażować się w zgłębienie nowych tajemnic, niż uważnie przyjrzeć się dostępnej nam Prawdzie. Wolimy nowości, ponieważ możemy je KUPIĆ i MIEĆ, podczas gdy Jezus oczekuje od nas MIŁOŚCI i ZMIANY. A my tak bardzo nie lubimy się trudzić…

Nie będziemy uzdrowieni, ukojeni ani pocieszeni dopóki nie wyrzucimy z naszego życia fałszywych proroków. I nie skorzystamy z łask Chrystusa, dopóki się na nie nie otworzymy. Z pokorą i ufnością. Żeby to jednak zrobić musimy CHCIEĆ POZNAĆ CHRYSTUSA, a nie Jego przeciwników.