Patrząc przez palce

„Jak może szatan wyrzucać szatana? Jeśli jakieś królestwo jest wewnętrznie skłócone, takie królestwo nie może się ostać.”

Wszędzie szukamy usprawiedliwień dla swoich niewłaściwych zachowań. Szukamy wygodnego i rozsądnego wytłumaczenia dla naszych grzechów – „spowiadamy” się przyjaciołom, rodzinie, znajomym. Wyjaśniamy logikę naszego postępowania. I po takich wynurzeniach czujemy się lepiej, a przede wszystkim – utwierdzamy się w swojej nieomylności! Wierzymy, że postąpiliśmy właściwie, bo każdy człowiek, któremu się zwierzyliśmy „rozgrzeszył” nas, zrozumiał, zaaprobował nasze zachowanie. Z każdej strony słyszymy, że mieliśmy pełne prawo, żeby tak zareagować. Utrwalamy się wtedy w przekonaniu, że na zło należy reagować złem, na agresję – agresją oraz że dawanie bliźniemu drugiej szansy jest słabością i głupotą.

Wszyscy jesteśmy grzeszni i tak, jak nie mamy prawa oceniać innych, tak nie mamy również możliwości, żeby kogoś rozgrzeszyć. Sami często nie chcemy widzieć prawdy o sobie samym, wybielamy się umiejętnie, a szatan jedynie zaciera ręce i cieszy się, cieszy się, cieszy. A skoro tak chętnie go słuchamy, to również nieświadomie korzystamy z jego „życzliwych podpowiedzi” na temat innych błądzących ludzi.
I tak zaczynamy akceptować niemoralne zachowania zarówno swoje, jak i innych. Grzech się rozplenia, rozrasta, staje się codziennością i normalnością. Powszednieje. Dlaczego? Ponieważ szatan nie będzie wyrzucał szatana, ale umiejętnie będzie go wprowadzał do naszej rzeczywistości. Kroczek po kroczku.
Nie pomagajmy mu w tym! Przestańmy patrzeć przez palce i zacznijmy nazywać rzeczy po imieniu.

Kłamstwo jest kłamstwem, zdrada zdradą, nałóg nałogiem, a agresja agresją! Żadnych półsłówek, żadnych upiększeń, żadnych wytłumaczeń! Po prostu, zamiast słuchać szatana, dopuśćmy do głosu sumienie. Ono nie słodzi nam, tak jak szatan, ale za to otwiera nasze oczy na Prawdę.