„Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce. Najemnik zaś i ten, kto nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, widząc nadchodzącego wilka, opuszcza owce i ucieka, a wilk je porywa i rozprasza.”
Za jakim najemnikiem, wybranym przez siebie, podążasz? Kogo się słuchasz i komu ufasz? Czy to jest twój przyjaciel, współmałżonek, pracodawca, a może – lekarz? Kim by nie był, jest człowiekiem błądzącym, tak jak i ty… Nie doprowadzi cię do nieba, nie ustrzeże przed wilkiem, bo jakże grzesznik może zapanować nad szatanem i wyrwać cię z jego łap?
I wreszcie, zastanów się, jak długo ten człowiek będzie ci asystować podczas twoich upadków? Na ile wystarczy mu sił, by bezustannie cię podnosić, otrze-pywać, ocierać łzy? Na ile wystarczy mu odwagi, by powiedzieć ci – opamiętaj się, grzeszysz!
Ludzie, nawet ci najbliżsi, są jedynie twoim otoczeniem i nie mogą pełnić funkcji Boga! Mogą cię wspierać, pomagać ci, współtowarzyszyć w waszej wspólnej drodze, ale nie mogą cię zbawić! Nie stawiaj ich w centrum swojego życia, nie polegaj jedynie na nich, bo są zarówno grzeszni, jak i śmiertelni… Stają się twoim uzależnieniem, a nie zbawieniem.
Najemnik wybrany przez ciebie (nawet ten najbliższy twojemu sercu) musi zainteresować się swoim sumieniem, a nie twoim i musi wyciągać belki ze swojego oka, więc jak może skupić się na twoim duchowym bezpieczeństwie? Jak owieczka – nawet najczystsza – może zaoferować ci nieskalaną świętość?
Niech owce pozostaną owcami, a nie – przewodnikami. Pasterz jest JEDEN i jest Nim Chrystus. Za nim podążaj, jeżeli naprawdę chcesz być bezpieczny.