„A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są mu posłuszne. I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.”
Nowa jakaś nauka z mocą… My wszyscy, którzy z naszej wiary wyciągamy tylko wiedzę i rytuały, czujemy się zagubieni. W trudnych momentach wydaje nam się, że Bóg nas nie wysłuchuje. Że milczy. Że o nas zapomniał. Bo jak to, długi wciąż rosną, zdrady się potęgują, choroby namnażają, cierpienie przygniata, a Bóg – nie reaguje! Źle się dzieje w naszym życiu, zaczynamy więc rozglądać się za „wspomagaczami” wyciągniętymi z okultyzmu lub będącymi połączeniem innych religii, zabobonów i wierzeń. W naszych domach pojawiają się amulety mające zapewnić nam bezpieczeństwo, spokój, zdrowie, miłość, karierę, bogactwo… Uważamy, że nasza religia nie działa, że nie ma mocy sprawczej, więc wyciągamy dłonie do innych bożków i wydaje nam się, że wreszcie wzięliśmy sprawy we własne ręce! Ale takie działanie nigdy nie przyniesie rezultatów.
Co więc możemy zrobić? A gdybyśmy tak z naszej religii wyciągnęli… głęboką, ufną wiarę? Okazałoby się, że to faktycznie nowa jakaś nauka z mocą. Mocą zdolną do wszystkiego – do przenoszenia gór, wypędzania złych duchów, uzdrawiania, wskrzeszania… Że jest mocą Ducha Świętego dostępną dla każdego WIERZĄCEGO.
Nikt nie zabrania nam wierzyć – oprócz nas samych. Nikt nie zabrania nam ufać – oprócz nas samych. Nikt nie zabrania nam oczekiwania cudów – oprócz nas samych.
Ta część w nas, która nam to ogranicza to niedowiarstwo, pycha i zarozumiałość.
Czy naprawdę tym wadom chcemy powierzyć nasze życie? Zarówno te dotych-czasowe, jak i wieczne?
Zastanówmy się nad tym, zanim po raz kolejny zwątpimy w moc Boga Najwyższego.