„Jezus podążył w okolice Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych stron, wołała: Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko nękana przez złego ducha.”
Kobieta kananejska była matką. Nie idealizowała swojego dziecka, nie usprawiedliwiała jego zachowania humorami czy stresem. Potrafiła przyznać sama przed sobą, że jej ukochane dziecko ma poważny problem i szukała najlepszego rozwiązania – poszła po pomoc do Jezusa. Zdjęła nimb ze swojego dziecka i pokornie przyznała przed Jezusem, że jej dziecko jest nękane przez złego ducha, a potem zawalczyła o to, by Jezus jej pomógł. Jej miłość do dziecka sprawiła, ze była w stanie stanąć w Prawdzie.
A jak jest z tobą? Co robisz ze swoimi problemami? Zamiatasz je pod dywan. Chowasz za zamkniętymi drzwiami swojego domu. Upychasz po kieszeniach, by nie wystawały.
Potajemnie znosisz swój wstyd, swoje cierpienie i swoją bezsilność. Szukasz dla zaniedbań i grzechów – wygodnych usprawiedliwień… Twój mąż musi sobie wypić, bo miał ciężki dzień w pracy… Ty musisz przecież pokrzyczeć, bo się tym stresujesz… Wasze dziecko musi siedzieć godzinami przed komputerem, bo przecież ma prawo do odpoczynku…
To nieprawda! Przestań się oszukiwać, przestań udawać, że wszystko „jakoś się ułoży”. Nic się samo nie ułoży, wprost przeciwnie – problem będzie się pogłębiał, bo zły duch nie zna współczucia. On niszczy, bo daje mu to satysfakcję.
Stań w prawdzie – chociażby z miłości do twojego dziecka – i zawalcz o to, by Bóg się wami zaopiekował. Dostrzeż demony, które atakują twoją rodzinę i przyznaj, że do tej pory pozwalałeś im, by niszczyły twoją rodzinę i napawały się waszym cierpieniem. Przyznaj z pokorą, że sytuacja wymknęła ci się spod kontroli i poproś Boga o pomoc.
I jeszcze jedno, nie traktuj Boga jak sprzątaczki, która wspaniałomyślnie przyjdzie posprzątać twój bałagan. Nie! Sprzątaj razem z Nim i bądź w tym konsekwentny. Jedno wielkie sprzątanie życia nie sprawi przecież, że kurz nie zacznie osiadać ponownie…