„Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania.” Miłość do Boga – czy można kochać Boga, nie kochając siebie? I czy można kochać Boga, nie kochając innych? Miłość do Boga to nie jest przecież zastraszone posłuszeństwo jakiejś bliżej nieznanej ci Sile. Miłość to chęć stawania się lepszym, to odważne stawanie w prawdzie o sobie samym, to potrzeba walki z własnymi wadami. Miłość do siebie nie jest równoznaczna z hedonizmem, ale z dbałością o własne zbawienie. Miłość to świadome niekrzywdzenie – siebie i innych. Miłość to podążanie z Bogiem ramię w ramię każdego dnia, a nie tylko wtedy, gdy ci akurat „po drodze”. Z miłości do Boga chcesz po prostu stawać się lepszym człowiekiem. Lepszą matką, lepszą córką, lepszą żoną. Lepszym ojcem, lepszym synem, lepszym mężem… Nie oczekujesz, by inni się dla ciebie zmienili, ale to TY zmieniasz się dla swoich najbliższych, według przykazania, że będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego. Więc jeżeli postrzegasz Dekalog jako zbiór zakazów ograniczających twoje prawo do wolności, to zastanów się, czy twoje pragnienie wolności nie jest jednoczesnym zabieraniem jej innym, ponieważ żadne twoje działanie (jeżeli komukolwiek przynosi cierpienie) nie wiąże się z miłością czy niezależnością. Jeżeli podejmujesz decyzje, których konsekwencje są krzywdzące dla ciebie lub innych, to nie ma mowy o miłości do Boga. Nie ma mowy o miłości do siebie samego. Nie ma mowy o miłości do bliźniego. Jest tylko stawianie na własną przyjemność, wygodę i – opacznie rozumiane – korzystanie z życia. Nie mów więc: mam prawo, by być szczęśliwym, bo jeżeli to „szczęście” opiera się na ranieniu bliźnich, to nie wykazujesz się miłością, ale jedynie stwierdzasz w zawoalowany sposób, że dajesz sobie prawo do nieliczenia się z uczuciami innych. Przykazanie miłości nie jest ograniczeniem twojej wolnej woli, ale wprost przeciwnie, jest jej… uzdrowieniem i uwolnieniem. Otwiera cię na indywidualność drugiej osoby, na miłosierdzie, wybaczenie, współczucie. Ofiarowuje ci więcej człowieczeństwa niż twoje dotychczasowe trwanie w uciechach dnia codziennego. Daje ci umiejętność mówienia grzechowi stanowczego NIE. Proś Boga, aby obdarował cię łaską prawdziwej czystej miłości, a wtedy życie według przykazań stanie się dla ciebie oczywistością. Być może będzie to wymagać pokornego przyznania się do tego, że… nie potrafisz kochać. Dostrzeżenie problemu może być jednak początkiem jego naprawiania, jeśli uczciwie do tego podejdziesz.