Miłość fałszywa?

„Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.”
Cały Dekalog łatwiejszy jest w przestrzeganiu niż to jedno najważniejsze przykazanie. O ileż łatwiej jest powstrzymać się od pożądliwości, kradzieży, morderstwa i bluźnierstw, niż zwyczajnie kochać drugiego człowieka – i to często tego, który nas wielokrotnie zranił. Jezus dał nam to przykazanie, ponieważ nie chciał, abyśmy poprzestawali tylko i wyłącznie na unikaniu grzechów. Dał nam je po to, byśmy nauczyli się bezinteresownie dawać, byśmy obfitowali w to, czego najbardziej nam brakuje – w miłość.
Nie potrafimy kochać, ponieważ nie miał nas tego kto nauczyć. Nie umiemy miłować Boga, bliźnich, ani siebie samego. Mamy problem z okazywaniem człowieczeństwa, wstydzimy się swojego dobra, unikamy rozdawania miłosierdzia. Chowamy się w skorupy egocentryzmu, wygody i fałszywej miłości. Fałszywej, ponieważ okazywanej tylko w zamian – jeżeli ktoś dobrze nam życzy, wspiera nas, towarzyszy nam – to my również hojnie darzymy taką osobę uczuciem. Mało tego – mówimy wtedy głośno o tym uczuciu naszym znajomym, pokazujemy je na Facebooku, oprawiamy w ramki… Do czasu, gdy miłość ta straci swoje świeże barwy i zacznie nam zawadzać, ponieważ na światło dzienne zaczną wychodzić wady i zamiłowanie do rozmaitych grzechów. Nasza miłość wtedy się wycofuje, cichnie i przygląda się z ukrycia, aby wreszcie uciec lub zaatakować tę najbliższą nam kiedyś osobę. Zaczyna się sianie nienawiści, która z miłością nie ma nic wspólnego
I tak samo, jak swoich najbliższych, kochamy Boga… Kiedy Nasz Ojciec Najwyższy układa nam naszą codzienność według naszych chęci i planów, to my również pędzimy do Kościoła, by głośno wyznawać naszą wiarę. Co jednak dzieje się w naszych duszach, kiedy dopadają nas cierpienia? Czy potrafimy w samym środku naszego życiowego sztormu powiedzieć z pokorą: Kocham Cię Boże, niech dzieje się wola Twoja?
Bardzo rzadko stać nas na takie przywiązanie. Bardzo rzadko jesteśmy tacy stali w swoich uczuciach. Kochamy ułomnie. Dlaczego? Ponieważ od najwcześniejszych lat jesteśmy uczeni miłości warunkowej, dlatego że od dzieciństwa jesteśmy straszeni, że jak nie będziemy grzeczni to mamusia lub tatuś przestaną nas kochać. I tak, jak uczymy się taką miłość przyjmować, tak ją później oddajemy.
Zacznijmy naszą wiarę w Boga od miłości, od bezwarunkowej, wiernej, trwałej miłości. I kiedy już się jej nauczymy, rozsyłajmy ją dalej. Do każdego z naszych bliźnich, a nie tylko do tych czystych, pachnących i dobrze ułożonych. Chrystus skonał za nas wszystkich na krzyżu – za Judasza, który Go zdradził, za Piotra, który się Go wyparł i za Ciebie… Nie wybierał, kogo zbawi, bo wtedy nikt by Mu nie pozostał. Ty też nie wybieraj, kogo obdarzysz swoją miłością. Kochaj. Po prostu kochaj. Za wszystko i za nic. Czasem wbrew rozsądkowi. Kochaj.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *