Dziś Dzień Dziecka, prawdopodobnie rodzice nie kupią nam dziś zabawki i nie zabiorą do kina, ani nie wsuną ukradkiem do plecaka czekoladki… Może dawno już zapomnieliśmy jak to jest być dzieckiem, no bo przecież stateczni dorośli muszą zachować powagę, więc ten dzień minie, jak każdy inny. Ktoś powie, że dzieckiem jesteśmy zawsze, dopóki nasi rodzice żyją. A jeśli już odeszli?
Bez względu na to, jaka jest nasza sytuacja rodzinna, ZAWSZE będziemy dzieckiem Bożym. Owszem, nasz Niebieski Ojciec nie ześle nam z nieba wymarzonej paczki i nie wyciśnie nam na policzku boskiego całusa, bo On inaczej pokazuje nam swoją miłość do nas – jest z nami zawsze. Po prostu. Nie ma sekundy, by zapomniał o nas. Nie ma chwili, by w nas zwątpił, nie ma ani jednej minuty, by nie cieszył się z tego, że jesteśmy. Dał nam wolną wolę i pozwala nam na porażki. Jakkolwiek byśmy nie błądzili, On nas nie odtrąca, nie gniewa się na nas i nieustannie wierzy, że damy radę podnieść się i iść dalej. Czasami jest jedyną osobą, która wciąż czeka na nas z wyciągniętymi ramionami. Gotowy, by przytulić. Gotowy, by otrzeć nasze łzy. Gotowy, by powiedzieć: wybaczam ci.
Bóg dał nam wszystko, co mógł – od naszego życia, po nasze zbawienie. To ogrom możliwości, który się przed nami rozciąga.
Pamiętajmy, Bóg kocha nas najbardziej na świecie. Nieważne, jaki mamy status Syna Marnotrawnego, czy właśnie odchodzimy od Ojca, czy do niego z niepokojem przybywamy – ważne jest to, że w nasze człowieczeństwo ten powrót jest wpisany.