Często jest tak, że jeżeli mamy jakiś naprawdę poważny problem, to zamykamy się w sobie. Wstydzimy się powiedzieć o tym innym ludziom, nie chcemy przyjmować od innych pomocy, ponieważ musimy poradzić sobie sami. Zakleszczamy się więc w swoim cierpieniu, odtrącamy ludzi, którzy wyciągają do nas dłoń i nie słuchamy rad. Sytuacja przerasta nas, a my wciąż próbujemy pokazać sobie i innym, że jest jeszcze w nas MOC. Wiecie na kogo się wtedy mimowolnie otwieramy? Na złego ducha. To on podpowiada nam wszystkie brednie, które usiłujemy wcielić w życie, by wydostać się z bagna, w którym toniemy. To on mami nas kłamstwami.
Nie odtrącaj ludzi, którzy są wokół ciebie i chcą ci pomóc!
Módl się do Boga, by swoją mocą, wyciągnął cię z tej matni.
Nie zostawaj sam ze swoim cierpieniem, bo to nie wstyd upadać. Wstyd odtrącać wyciągniętą dłoń…
Pamiętaj, błądzenie jest rzeczą ludzką, a ty jesteś człowiekiem, ale dostałeś rozum, by wyciągać wnioski oraz instynkt przetrwania, by przeżyć. Porzuć więc zranioną dumę, chwyć tę linę, którą ci podają, podciągnij się i wyjdź na brzeg. Ubłocony, ale żywy.
Co jeszcze warto dodać? Może drugie spojrzenie na tę sytuację, nie od strony cierpiącego, ale obserwatora. Jeżeli widzisz bliźniego, któremu trzeba pomóc, nie wahaj się. Pomóż mu. Jeśli zostaniesz odtrącony, nie obrażaj się, ale wróć do domu i w ciszy pomódl się do Boga, by oczyścił serce tej osoby. Podaruj pomoc duchową, tak mało osób to robi. Bądź pierwszy!
Zakleszczeni
