„Sam fakt, że pragniemy przemiany, oznacza, że przemiana jest nam pisana. Niezadowolenie z własnych słabości i problemów dowodzi, że uleganie im nie jest naszym przeznaczeniem”
Otóż to… Te pełne otuchy zdania przeczytałam w książce Stasi Eldredge Stając się sobą i nie mogłam się oprzeć, żeby ich Wam nie zacytować.
Zmagamy się z różnymi grzechami i uważamy, że to świadczy o tym, że jesteśmy źli. Nieprawda, walka z grzechem jest początkiem drogi wychodzenia z niego. Jest wpisana w nasze człowieczeństwo.
Nieważne, ile razy upadamy, nieważne, jak często ogarnia nas zwątpienie, nawet nie jest istotne to, że wstydzimy się, gdy po raz kolejny spowiadamy się z tego samego grzechu. To nie znaczy, ze jesteśmy głupi, bo wciąż „nie naprawiliśmy się”, to znaczy, że jest dla nas nadzieja, ponieważ nie poddaliśmy się.
Piękna jest droga człowieka, który walczy ze swoimi grzechami, bo jest to droga do Boga. Trudna, wyboista, wymagająca pokory i wyrzeczeń, ale też przecież pełna miłości.
Prośmy Boga, by przemieniał nasze serca i dodawał nam sił. Prośmy o to Boga, a On nas wysłucha. Nie znaczy to, że już możemy wkładać aureolę, ale znaczy to, że nasza dusza dąży do zbawienia.