„Jezus powiedział: Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki.” (J 10, 27-30)
Nie lubisz, gdy ktoś ma cię w ręku, prawda? I nie lubisz posłuszeństwa. Jest to zrozumiałe, posłuszeństwo zakłada bowiem twoją niższość i sugeruje ci bierność, służalczość, uległość. Ale patrzysz na to posłuszeństwo z niewłaściwej perspektywy, widzisz ją z pozycji… ofiary. Ofiary, która nie ma prawa do szacunku, indywidualności, wolności.
Dlaczego? Ponieważ do tej pory byłeś posłuszny jedynie – ludziom. A ludzie ci, sami nieposłuszni Bogu, nauczyli cię, że posłuszeństwo (często wymuszone) jest synonimem upokorzenia. I to właśnie oni mocno trzymali cię w swych bezlitosnych rękach. A może trzymają i więżą cię nadal?
To oczywiste, że próbujesz się buntować. Tylko dlaczego twój protest dotyczy Jezusa a nie tych, którzy cię skrzywdzili? Dlaczego buntujesz się przed Tym, który cię kocha, a nie przed tymi, którzy zaborczo sięgnęli po twoją godność osobistą? Czy Jezus na ciebie krzyczał? Czy kiedykolwiek cię szturchnął, uderzył, czy obraził?
Nigdy. Dlaczego więc boisz się Go słuchać?
Zasługujesz na wolność.
Zasługujesz na miłość.
Zasługujesz na szacunek.
I zasługujesz na to, by Bóg – Twój Ojciec – bronił cię tak zaciekle, by nikt nie zdołał cię wyrwać z Jego ręki. Zapomniałeś o tym, ale jesteś dzieckiem Bożym, a nie – bezwolną marionetką, którą każdy może dyrygować.
Masz też wybór. Sam decydujesz, kogo słuchasz, albo Jezusa – który jest posłuszny Bogu – albo ludzi, którzy posłuszni mu być nie chcą.