A gdyby tak spojrzeć na przypowieść o drzewie figowym z trochę innej perspektywy? Figowcem jest twoje życie, Ogrodnikiem jest Bóg… Kim zatem może być właściciel winnicy? A może jesteś nim ty sam? Czyż nie przychodzą takie momenty w twoim życiu, kiedy myślisz o sobie niepochlebnie? Wyolbrzymiasz wtedy swoje pomyłki, upadki i grzechy, i dochodzisz do wniosku, że jesteś nieurodzajny i powinno się ciebie usunąć.
Lecz te myśli nie biorą się znikąd. Któż tak pilnie wypatruje najmniejszych oznak twojej słabości? Kto zaciera ręce z radości, że znowu Boże przykazania poszły w las? Tak. Szatan czyha na ciebie. To on wypatruje braku owoców i z satysfakcją ci to pokazuje. Wmawia ci, że wyjaławiasz ziemię i szkodzisz innym figowcom, że nie wart jesteś Bożej miłości. To logika świata doczesnego – jeżeli nie jesteś teraz do czegokolwiek przydatny, to znaczy, że jesteś całkowicie niepotrzebny.
Bóg na szczęście kieruje się miłosierdziem i niesłabnącą wiarą w twoje nawrócenie. Bóg widzi wszystko – twoje próby poprawy, twoje rany, które ci to uniemożliwiają i twoją frustrację, że znowu zgrzeszyłeś. Bóg docenia wysiłki, a nie czeka jedynie na zadowalający efekt końcowy. I przede wszystkim – kocha cię bezwarunkową ojcowską miłością.
Zastanów się, dlaczego zły duch jest taki niecierpliwy? Ponieważ przeraża go perspektywa twojego rozkwitu! On boi się tego czasu, który Bóg daje ci na poprawę, bo wie, że jeżeli dobrze go wykorzystasz, to wymskniesz mu się z łap. Na zawsze. I dlatego, zanim do tego dojdzie, wmawia ci, że nie ma już dla ciebie ratunku, bo tylko tym kłamstwem może zastraszyć cię i zmusić do poddania się. Do twojego ustania w walce o własną duszę.
Ale ty pamiętaj, że dopóki żyjesz, masz szansę na poprawę. Nie wiesz tylko, ile ci tego czasu pozostało. Zacznij działać już teraz. Jesteś dzieckiem Bożym, więc jak właściciel winnicy powierza figowce w ręce ogrodnika, Ty oddaj w troskliwe Boże ręce swoje życie, a zobaczysz jakie przyniesie owoce.
I nie czekaj z tym na jutro. Ono może nie nadejść.