Sidła choroby

2401„Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On zbliżył się do niej i ująwszy ją za rękę podniósł. Gorączka ją opuściła i usługiwała im.”
Może się nam wydać oburzające, że ciężko chora kobieta, po ozdrowieniu, usługiwała Jezusowi i Jego Uczniom.
Ważne pytanie, dlaczego nas to oburza?
Ponieważ kultywujemy w sobie ducha choroby, cierpienia, niemocy.
Pieścimy się ze swoimi nieszczęściami, nie chcemy ich puścić, bo to wymagałoby od nas powrotu do życia. Do działania. Do pracy. Do wyzwań…
Wolimy więc narzekać i tkwić w postawie cierpiętnika, bo wtedy inni się nami opiekują, troszczą się o nas, dopytują się.
A jeżeli już wyjdziemy z ciężkiej choroby, to co robimy?
Nadal w niej tkwimy! Opowiadamy wszystkim, jak bardzo cierpieliśmy, wspominamy, jak bardzo byliśmy chorzy, żyjemy przeżytą chorobą i… boimy się nawrotu, co nakazuje nam wycofanie się z większej aktywności. To sidła, które zły duch zaciska nam wokół gardła, którymi pęta nam ręce i nogi… To nie życie – to wegetacja. To wycofywanie się z podkulonym ogonem.
Dlatego, jak tylko wyzdrowiejemy, wstańmy i zacznijmy działać na miarę możliwości naszego organizmu. Zostawmy za sobą ból, cierpienie, strach i usługujmy Jezusowi! Nie wracajmy do przeszłości. Ona została za nami. Patrzmy przed siebie i dostrzeżmy, jak wiele łask nas spotkało… I poczujmy wreszcie wdzięczność. Za życie. Za powrót do zdrowia. Za możliwości, które się przed nami otwierają.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *