Dziecko

dziecko1Każdy z nas jest dzieckiem Bożym. Każdy z nas, bez najmniejszego wyjątku, został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. A to do czegoś zobowiązuje… Nie do pychy: o, ależ jesteśmy doskonali. Nie, zobowiązuje nas to do świętości. Wiem, brzmi nudnie, patetycznie i niezachęcająco. No, może dla garstki wybranych brzmi jak pienia anielskie, ale ja mam na myśli tę część populacji, dla której pojęcie dążenia do świętości równoznaczne jest z całkowitym wyrzeczeniem się funu w swoim życiu.

Otóż, nic bardziej mylnego! Pan Bóg z pewnością ma poczucie humoru, jest estetą, lubi piękno, rozwój, dobre jedzenie… Ma gest, bo daje nam mnóstwo wspaniałych rzeczy. I nie wymaga od nas rzeczy niemożliwych. W dodatku dał nam wolną wolę, możemy wybierać. Samodzielnie podejmować decyzje. Stworzył nas wolnymi istotami.

I te wolne istoty, czyli  ludzie, powinny dążyć do doskonałości.

Po pierwsze: Dbajmy o swoje ciało – czyli zdrowe mądre odżywianie i ruch: spacerki, kijki, rowerek, brzuszki, owocepływanie – cokolwiek chcecie. Myślicie, że to leży na przeciwnym biegunie świętości? Wprost przeciwnie – grzechem jest zaniedbanie swojego ciała, które jest świątynią ducha. A więc powinno być zdrowe, sprawne, ukształtowane, a nie sflaczałe, utyte i zatrute alkoholem, tłuszczem, cukrem czy papierosami. To dopiero brak funu, takie oddanie się w niewolę bezruchowi i nałogom.

Po drugie: Dbajmy o umysł – to w końcu nim (oprócz duszy i serca)  mamy miłować Boga, jak mówi największe przykazanie, a więc musimy karmić nasze myśli najlepszą strawą. Odrzućmy papkę telewizyjnych gniotów i zakalce świerszczyków, a sięgnijmy po energię słów, które nasze dobre myśli przekształcą w jeszcze lepsze czyny. Nie pętajmy naszego mózgu pajęczyną marazmu, tylko wpuśćmy do niego świadomość swojej mocy i niech ona w naszym mózgu zrobi rozpierduchę. Niech wyrzuci ograniczające nas przekonania, niech wyprowadzi nadmierny krytycyzm, niech na stałe usunie zdania: Nie dam rady, nie umiem, jestem do niczego, nie zasługuję na szczęście i tym podobne brednie. Zasługujesz na szczęście, na miłość, na radość, na wystrzałowe życie. To szatan wpiera ci, że jesteś dnem. Jesteś szczytem, a nie dnem – zapamiętaj to.

Po trzecie: Dbajmy o duszę – tu was nie zaskoczę stwierdzeniem, że mam na myśli modlitwę, spowiedź, sakramenty. Prawda? Ale być może zdziwię Was, gdy powiem, żebyście nie wpuszczali do niej diabła poprzez „niewinne” chodzenie do wróżek, wywoływanie duchów, kładzenie tarota, satanistyczne znaki, magiczne rytuały czy okultystyczne zabawy. Nie żartujmy bezmyślnie: zło jest wszędzie, we mnie też. Bo to zło w końcu w nas wejdzie i wtedy będzie tragedia.

Po czwarte: Bądźmy dobrymi ludźmi – tu chyba nie trzeba tego rozwijać, wystarczy słynne „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Co mogę dodać od siebie, to rozszerzyłabym to również na zwierzęta i otaczający nas świat, czyli nie łam drzewom gałęzi, nie urywaj liści, nie bij psa, nie kop kota i nie rozdeptuj specjalnie ślimaków. Nie wyrywaj muchom skrzydełek, ani żabom nóg. Nie niszcz gniazd, mrowisk ani kwietników. Bądź człowiekiem. Po prostu.

Po piąte: Trzymajmy się przykazań – i Dekalogu, i przykazań miłości. A to znaczy, że musimy nauczyć się kochać nie tylko swoich wrogów, ale i siebie. A to bardzo trudna sprawa. Pokochać siebie to nie miłość na własną rękę, ani hedonistyczny szał uniesień, ale: niezgadzanie się na to, by ktoś nas krzywdził (również my sami), wymaganie szacunku dla swojej osoby,  dążenie do rozwoju osobistego (i do świętości),   dbanie o swoje zdrowie, niestawianie dobra innych ludzi wyżej niż naszego własnego i tym podobne filary.

Po szóste: uśmiechajmy się – do ludzi, do siebie, do życia, do Boga. Uśmiech pomaga znosić najtrudniejsze rzeczy,smayleys rozświetla ciemność i uczy pogody ducha.

Mogę wymieniać bez końca, ale wtedy ten post zamieniłby się w książkę, więc poprzestanę na tych sześciu ważnych zasadach. I pamiętajcie, nie bójcie się tej świętości. Ona da nam więcej radości niż się spodziewamy, a nasze życie nie ma być zdewociałym bytem, spokojnie. Rozwój osobisty nie łączy się przecież z bezmyślnym klepaniem zdrowasiek, a nordic-walking nie jest wyścigiem po moherowy berecik. Jezus powiedział, że będziemy robić w życiu wielkie rzeczy, a cóż, nie należy raczej do nich  permanentny łomżing ani nieustające lenistwo duchowe czy fizyczne.

1 Comment

  1. Gabriela

    Świetne. !!!!♥
    .

Comments are closed.